Obiecałam, że kolejny post będzie ciekawszy. Ale czy tak rzeczywiście będzie to nie wiem. Na pewno nie będzie łatwy, lekki i przyjemny. Bo taki też nie jest jego temat. Ten temat poruszyła na swoim blogu niedawno moja koleżanka, która namówiła mnie do blogowania. Ja też postanowiłam się tego podjąć.Tym tematem jest samookaleczanie, czyli cięcie się. Ten temat jest mi bliski, ponieważ kilka moich bliskich koleżanek się tnie. Dla mnie to nie jest do końca zrozumiałe i dlatego chyba nie wiem, jak im pomóc. Przytoczę tutaj słowa koleżanki, która to robi: "Ty widzisz to z innej perspektywy. Np. ja nie tnę się tylko dlatego, że mam jakieś problemy, własnie nie. U mnie to jest ból, który siedzi wewnątrz mnie, który nigdy mnie nie opuści, krzywdzę się tnąc się, ale dla mnie to nie jest kara, szpan, albo ból, ja jak to robię czuję się lepiej, dostrzegam, co trzeba zrobić. Jak przeciągam żyletką po ręce to nie czuję strachu. Osoby które się tną jak ja są inne i nie da się ich zrozumieć. To nie jest dobry sposób dla osób, które są z boku, a dla tych, które to robią jest to ogromna pomoc i ulga.." Mnie przeraziły te słowa. Fakt, ja tego rzeczywiście nie potrafię zrozumieć. Chociaż skłamałabym mówiąc, że nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby to zrobić. Przeszło i to kilkakrotnie. Jednak nie byłam sama z problemami, przez które chciałam to zrobić. Miałam kogoś, kto zawsze był przy mnie. Teraz postanowiłam obiecać, że nigdy tego nie zrobię. Ale nikomu innemu tylko samej sobie. Bo jeżeli złamałabym obietnicę daną samej sobie, to przed samą sobą byłabym nikim. A to chyba najgorsze, co mogłoby być. Tak więc nigdy tego nie zrobię. Ale chciałabym, żeby bliskie mi osoby też tego nie robiły. Tylko jak to zrobić ? Nie mam pojęcia. Pierwszy raz zetknęłam się z tym tematem w zeszłym roku, kiedy dowiedziałam się, że moja dobra koleżanka się pocięła. Byłam serio przerażona wtedy. Ona na szczęście już od dawna tego nie robi, sama zrozumiała, że to głupie. Ale potem zaczęły to robić kolejne osoby. Jednej koleżance chyba w miarę skutecznie wybiłam to z głowy długo z nią rozmawiając. Pomógł też sposób z motylkiem. Właśnie, jeżeli ktoś to przeczyta, to zachęcam do udziału w akcji "Butterfly project" Nawet jeżeli, się nie tniesz, narysuj sobie na lewym nadgarstku motylka. Pokażesz w ten sposób swoje wsparcie osobom okaleczającym się. Bardzo zachęcam ! To chyba tyle. Bardzo będę się starała nadal działać w tej sprawie i pomagać tnącym się. Bo jeśli którejś z bliskich mi osób coś by się stało, to do końca życia nie wybaczyłabym sobie, że nie potrafiłam jej pomóc. Dodam jeszcze, że samookaleczanie przecież nie rozwiązuje problemów ! Może i przynosi chwilową ulgę, ale nic poza tym. Nierozwiązany problem pozostaje. Więc jeżeli przyjdzie Ci do głowy, żeby się pociąć, zastanów się, co Ci to tak naprawdę da. I jeszcze jedno: Jeżeli znasz osobę, która się tnie, nie lekceważ tego ! Postaraj się dowiedzieć, dlaczego to robi i pomóc jej. Wiadomo, nie rozwiążesz jej problemów, ale świadomość, że ma się kogoś, komu można ufać jest w tym wszystkim bardzo ważna !
boże Wiciu , dlaczego ty wcześniej nie założyłaś tego bloga , ja się pytam ? ;o On jest świetny w każdej postaci :) Genialnie piszesz i cieszę się , że poruszyłaś ten temat co ja , może w ten sposób więcej osób zrozumie że robi źle.A tak akcja "Butterfly project" to po prostu strzał w 10 ! :D Oby tak dalej ! No i w wolnej chwili zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuń